Chyba najmniej doceniony, pozostający w cieniu Leone i Corbucciego. Szkoda, bo te trzy spaghetti westerny, które ma na koncie, to dość mocne pozycje gatunku - nawet komediowy "Corri, uomo, corri". Sollima był bodaj najbardziej politycznym i intelektualnym reżyserem z owej trójki. Zwolennik otwartych zakończeń, nie lubił definitywnie zamykać historii, chciał żeby rozgrywała się ona nawet po wybrzmieniu ostatnich sekund filmu. Upodobał sobie współpracę z Kubańczykiem Thomasem Milianem, która obu panom wyszła tylko na dobre. Aktor grał u Sollimy postaci w typie "meksykańskiego chłopa", co stanowiło kontrast dla klasy wyższej, często przedstawianej przez reżysera w dość negatywnym świetle.