Z Latającego Cyrku dla mnie N0. 1 to Dennis Moore, rabuś łubinów - zawsze ryczę ze śmiechu, gdy to oglądam. A z filmów kinowych to Sir Lancelot ze "Św. Graala" i jego szturm na zamek, no i lekcja seksu z "Sensu życia".
Literacka dyskusja na temat futbolu i "otwieram butik" - i jeszcze te jego miny w tym skeczu!, skecz o patafianach - "Nurse!", no i oczywiście Ministerstwo głupich kroków. A z filmów to właściwie te same co ty. No może jeszcze kelner z "Sensu życia"...
No taaak, zapomniałem o Ministerstwie Głupich Kroków. He, he, i jeszcze Self Defence Class, skecz o kursie samoobrony, gdy ktoś nas zaatakuje owocem. Nieźle się tam Cleese wydziera, ale jakie chwyty stosuje! Aha, i golący się w środku krwawej bitwy ulizany oficerek z "Sensu życia". Ta pełna wyrzutu mina, kiedy mu zuluska włócznia przebija lusterko!
O to to, to też mój ulubiony skecz. Cleese: - Zamierzamy się wspiąć na oba szczyty Kilimandżaro. Idle: - Kilimandżaro ma jeden. Cleese: - Zaoszczędzimy trochę czasu. Celem tej wyprawy jest odnalezienie śladów po ubiegłorocznej... Idle: - Ubiegłorocznej? Cleese: - Prowadził ją mój brat; mieli budować most łączący obydwa szczyty. Cleese: - Obawiam się, że to był mój pomysł. Haha, normalnie mistrzostwo i ta konsternacja, haha