Ten film pokazuje klasę starej generacji aktorów i "bezklasę" nowej generacji. Nie rozumiem po co na siłę wepchnęli tu tą małą irytująca kobitkę o urodzie myszy (Carey Mulligan)? Już wystarczająco nacierpiałem się patrząc na jej słabą grę w "Drive". Jeszcze gorzej sprawa wygląda z głównym bohaterem. Może i nadawał się do Transformersów ale tutaj ten fircyk wygląda po prostu komicznie, niepoważnie. Co to do cholery za makler? Nie kupiłbym od gościa z taka aparycją nawet marchewki. Nie przekonał mnie zupełnie. Aha i jeszcze jedno. Nieznośna muzyka - musiałem ściszać film na początku i na końcu - jakieś koszmarne jęczenie błe. Film ratuje oczywiście Douglas i dodatkowo Frank Langella. Gdyby nie oni - dobrzy, starzy aktorzy, dałbym temu filmowi chyba mniej niż 5. Zdecydowanie nie polecam, pierwsza cześć jest o niebo lepsza.