Obaj słabo wypadli, wolę obejrzeć jak Gyllenhaal gra ciekawą rolę, a McGregor daje w UFC prawdziwą walkę.
Scenariusz jak konstrukcja cepa, reżyseria nie lepsza.
Szkoda, bo chwilami była nadzieja, że może to być film o czymś więcej niż mordobicie.
A "pojedynek" kto ma bardziej obrzydliwie wyżyłowane mięśnie jako żywo przypomina mi dawne niesławne pojedynki na wielkość bicepsa między Arnim a Sylwkiem.
Pytanie do kobiet, kręcą Was takie męskie sylwetki?