Dobry gatunkowy dramat. Aktorsko, scenograficznie, fabularnie i reżysersko jest zrealizowany dobrze. Film przedstawia stan chorobowy/pourazowy, który może spotkać każdego z nas. Jego konsekwencje oraz to czym przez nie może, bądź staje się człowiek dla innych. W zależności od tego jak w zasadzie chcemy go postrzegać. W filmie są również zawarte inne wątki. Jednak nie ma ich tu co opisywać lepiej obejrzeć samemu/samej lub wspólnie. Jeśli lubisz ten gatunek filmowy mogę polecić tę produkcję.
To nie jest dobry film ale na pewno smutny ..smutkiem każdego człowieka w jakiejś części i odpowiednim czasie. Wprawdzie aktorzy mieli tu wykonać najcięższą pracę ale ostatecznie chyba jak główny bohater co rusz zapominali,gdzie są. Może Dakota,która usilnie próbowała"wejść" Bardenowi do głowy..gubiła się mniej zauważalnie w tym scenariuszu. Barden odegrał człowieka w podróży..bo też takie było jego życie-wciąż uciekał i to z różnych powodów- przed sobą. Wreszcie zagubił się...i już tylko bardzo chciał wrócić do domu (do bezpiecznego siebie,do radości życia,którą kiedyś na skutek tragedii utracił).. Linney,gdy pojawia się na ekranie ,"wysadza" sobą łagodną i delikatną pajęczynę złudzeń jaką troskliwie tworzy Molly.. i znika, we łzach..pokonana i zbędna niczym motyl w tej opowieści. Pozostanie niesłyszalnym głosem.
Oczywiście, nie można odebrać filmowi nastroju..poruszenia ważnych kwestii..ale to tyle. Dialogi, portrety bohaterów-tego zabrakło.. Postaci były jednowymiarowe i nie pomogły umiejętności aktorów(a zrobili wszystko co mogli)..a sama historia rozsypana jak paciorki po świecie,które już nigdy się nie spotkają..już nigdy nie będą sznurem korali..lecz lśnią samotnie w zupełnie obcych przestrzeniach-zerwane,oderwane,zgubione.
ps.mam jeden taki koralik..pewnie Ty też masz, skoro obejrzałaś/eś...