Za samą historię daję po prostu 10/10, bo coś takiego po prostu wykręca serducho. Czytałem już o niej dawno temu i już wtedy mocno mnie to wzruszyło.
Sam film jest jednak średni. Ja rozumiem że to ma grać na emocjach (i gra jak cholera, sam beczałem połowę filmu). Ale ani tam wspaniałych zdjęć nie ma, ani aktorstwo nie powala a muzyka jest tylko dopełnieniem atmosfery. Więc ta oceny wg mojej skromnej opinii jest trochę zawyżona.
Gdybym miała ocenić ten film stricte filmowo, musiałabym się zgodzić, ale... czasami film porusza taką sferę w człowieku, że to wystarcza, żeby zapadł w pamięci i w sercu. Przyznałeś, że przepłakałeś połowę filmu - ja nie inaczej, wyłam jak dziecko, wręcz spazmatycznie. I wydaje mi się, że film nie musi spełniać wszystkich kryteriów znanych filmoznawcom, żeby dostać dobrą, zasłużoną ocenę - tym innym daje się oskary i inne nagrody, zapisują się w historii. Ten się zapisuje gdzie indziej, porusza takie struny, że ciężko przejść obojętnie - nawet będąc cynikiem.
Dlatego, choć wydaje mi się, że wiem, co miałeś na myśli, uważam, że ma zasłużoną ocenę. Są rzeczy, które nie muszą być wyśmienitym, wybitnym obrazem, żeby być czymś dobrym i wartościowym,
Film taki sobie, ale moje łzy warte były tych paru gwiazdek. W końcu jeżeli dramat wywołuje potok łez u dorosłego człowieka, to... to chyba dobry film jest?!
Zgadzam się, że ten film pod wieloma względami wybitny nie jest, lecz historia tu ukazana tak ii owszem, ponadto jak dotąd żaden film nie wzruszył mnie do tego stopnia. Uważam więc, że jeśli film potrafi tak mocno oddziaływać na ludzkie emocje to jest on wart najwyższej oceny.
Treść tego filmu nie ma być głównym motywem tego filmu. Jest tylko dodatkiem. Głównym motywem jest bezwarunkowa miłość i oddanie tego pieska do swego pana! Inaczej treść filmu zasłoniłaby główny motyw. Co nawet teraz pokazuje, że większość jedzie po filmie, nie łapiąc o co tak naprawdę chodzi. Film jest tu tylko tłem!
No ale na tym powinien opierać się film. Przecież film to emocje. Podchodząc tak czysto technicznie do filmów bardzo dużo się traci.
Przy drugim oglądaniu już się tak nie płacze. Film jest średni, banalny, ale to, jaką historię opowiada i co sobą niesie, podnosi jego wartość. Dodatkowo jest oparty na faktach, a to robi wrażenie, że gdzieś na świecie po prostu był taki pies, który czekał na swojego pana dziewięć lat w jednym miejscu (ale trzeba oddać, że Akity to uparte, charakterne psy, bardzo lojalne i spokojne, więc po prostu takie zachowanie jak Hachi mają we krwi). Oglądając, tak sobie myślałem, o osieroconym owczarku (suce) mojego zmarłego rok temu kolegi, którą czasem spotykam. Mieszka w tym samym miejscu z innym ludźmi i w dobrych warunkach, a jednak ilekroć ją widzę, dostrzegam w jej oczach smutek i czuję, że nie dorabiam sobie tej teorii.