Świetny klimat i muzyka! Wakacje '84 i prawdziwie męska przygoda. Świerszczyki, BMX-y, krótkofalówki z G.I. JOE i domek na drzewie. Sentymentalny powrót w czasy dzieciństwa. Polecam.
8/10
Tak, zaskakująco dobry film, fajny klimat lat 80. Napięcie stopniowo budowane, dobre aktorstwo, muzyka i powrót do dzieciństwa.
Czy ja wiem, rowerkami, zabawą z paczką znajomych w detektywa, domkami na drzewie i krótkofalówkami było okraszone i moje dzieciństwo - chociaż były to lata 90'.
Owszem, w szczegółach nie są to polskie klimaty, ale gdzieś poza szczegółami istnieje duch dzieciństwa/młodości, wrażenia i emocje, które przebijają się przez różnice kulturowo-społeczne. Wyjątkowo dobrze to widać w genialnym serialu "Cudowne lata", który mimo że osadzony jest na początku lat 70' w Stanach Zjednoczonych opowiada o dzieciństwie w sposób uniwersalny, czytelny nie tylko dla dowolnego pokolenia amerykanów, ale i dla dowolnego pokolenia z naszego podwórka.
Ja za dzieciaka miałem BMXa oraz miałem Walkie Talkie szczególnie jak przebijał sygnał i podsłuchiwało się innych, albo się wbijało na czyjąś falę i się gawędziło :D. Jeszcze chodziło się na chaby na jabłka/gruszki i inne dzikie owoce :D
Moje dzieciństwo wypadło trochę wcześniej. My mieliśmy składaki, a walkie talkie pozostawało w sferach marzeń. Miałem za to super bazę na drzewie z liną do zjeżdżania. U nas chodzenie na owoce nazywało się granda.
No ale takie rzeczy tylko w USA w Polsce = Niemożliwe. Jasne u nas ciężko było o sprzęty do grania Atari/Amiga itd: mieli nieliczni, a potem jak wparowały BMXy to był szał i krótkofalówki można było nabyć na każdym jednym bazarku. Nawet początkiem lat 90tych z BMXami było ciężej, ale też na 10 osób 3-4 osoby je miały.
Też miałem Wigry 3, walkie-talkie później, ale to był taki chiński szajs z bazaru, chociaż jak się wlazło na dach, to można było czasem posłuchać CB-radiowców. Na bloczku też zjeżdżaliśmy, wcześniej proca, modele do sklejania itp, a chodzenie na owoce u nas nazywało się "na charatę".
No nie wiem. Ja na początku lat 90 miałem każdy z tych elementów. Samochody nie były wielkimi Cadillacami, ale dużymi Polonezami, Fiatami, czasem jednak Mercedesami, ale na moim osiedlu jeździło się na BMX, oglądało po kryjomu świerszczyki, kupowano krotkofalówki, budowało domki na drzewach.
zgadzam się w 100% , nostalgiczna podróż w czasy dzieciństwa kiedy w kinach czy na VHS królowało ET, Goonies, Postrach Nocy itp itd,
Dlaczego? Mi ojciec wybudował na działce takowy i wspominam go lepiej niż wyglądał w rzeczywistości ;) Na pewno nie były tak spopularyzowane jak w Ameryce, ale się zdarzały - przynajmniej w latach 90tych.
Zasponosoruj swojej schedzie :) Chociaż nie wiem czy w dobie internetu i smartfonów zostanie należycie docenione.
Tez miałem taki domek. Zbudowaliśmy z kumplami nieopodal osiedla na wielkim drzewie.
Co ty? Nie miałeś domu na drzewie? Nie miałeś bazy? Baza! - kluczowe słowo dzieciństwa.
To wcale nie musiał być przecież domek na drzewie, to mogła być kryjówka w krzakach, za śmietnikiem, w starej kotłowni...
Trzeba przyznać że ostatnie świetne 10 minut zupełnie nie pasowało do sielankowego klimatu, jaki panował przez cały film. Muzyka majstersztyk.
Gdzie tu męska przygoda? Film jest prze-sentymentalizowany i przesłodzony do zupełnej niestrawności. Aktorzy grają jak na środkach uspokajających, i to zarówno dorośli jak i dzieciaki (czy też dorośli grający dzieci). Jedyne momenty, gdy akcja przyspiesza to gdy robią "jumpscare"-sy. Muzyka jest też obsesyjnie spowolniona, mimo iż niby odwołuje się do synthpopu z tamtego okresu.
Nie odmówię fajnej scenografii i różnych innych odwołań do pop-kultury sprzed lat, ale dla mnie to za mało aby zbudować napięcie. Scenariusz jest też nie-najgorszy ale po takim ślamazarnym rozwalcowaniu i nachalnym dekorowaniem jumpscare-ami miałem go dość.
Całość jest być może strawna dla kogoś dobrze wprawionego w oglądaniu tasiemcowych seriali telewizyjnych, ale jako film kinowy się nie sprawdza.
Dobrze napisane. Jednak dla mnie to dno. 20 min oglądania i na myśl przychodzi film TO. Roz***ana band dzieciaków i debilne dialogi. Film się ciągnie jak jakiś badziewny tasiemiec. Sceny są mega słabe. Koleś kopie dół o ogródku do pasa i "będzie na szopy". Dawno takiego dna nie oglądałem.
Tak samo chciałem skomentować ten film.Urodziłem się właśnie w 84 roku,super było żyć w latach 80tych,niezapomniane dzieciństwo,bez neta,komórek i innych tych wszystkich obecnych nowościach.Całe dni zabawa na dworze z kumplami i kumpelkami,a teraz pozostały tylko cudowne wspomnienia tamtych lat.Fajnie że takie filmy powstają,jest dzięki nim co powspominać.Co do samego filmu może aż tak za bardzo nie trzymał w napięciu,ale i tak z przyjemnością się go oglądało,od początku do samego końca.
Tez jestem z 84! Miałam swoją bazę za blokiem w krzakach :) całodzienne jeżdżenie na rowerze całą bandą i zawody kto zajedzie tam gdzie rodzice nie pozwolą :) Skakanie „w gumę” potem pierwsze commodore 64, fajne to były czasy....
Właśnie i żyło się super,na wielkim luzie bez zmartwień.A teraz te wszystkie nowości Nam to odebrały :D.A najgorsze że nie potrafimy już normalnie żyć jak kiedyś ;)
Ja jeszcze dodam smaczek dla wtajemniczonych - w lokalu, gdzieś na początku filmu stoją automaty do gier. Jednym z nich (niestety "out of order") jest Polybius - polecam poszukać informacji na ten temat - zwłaszcza jeśli kogoś jarają tzw "teorie spiskowe" ;)
Zgadzam się w pełni.
Co prawda BMX nigdy nie miałem, ale muzykę lat '80 posiadam stałe.
Uwielbiam takie filmy, a raczej historie. Od dzieciaka dużo czytałem książek o podobnej tematyce. Szkoda, że nie pamiętam już wielu tytułów. Miałem kilka ulubionych.
Ostatnio oglądałem film, który polecam tym którzy nie oglądali:
CZARNY TELEFON The Black Phone 2021.
Inne filmy:
- Goonies
- STAŃ PRZY MNIE Stand by Me 1986
......................................
Był jeszcze jeden film, który kojarzył mi się z jedna z poniższych książek. Grupka przyjaciół, fajne przygody - a pamiętam tylko jak na końcu stali na boisku od Baseballa. Później, dorosły juz bohater, wsiadł do auta i odjechał. Dorosłego zagrał znany aktor, ale wystąpił w filmie tylko kilka minut. Nie pamiętam jego twarzy ani filmu - nie jestem pewny czy to ten film, ale jeden z głównych dziecięcych bohaterów zginął pod kołami ciężarówki, gdy przejeżdżał na rowerze przez ulice. Chciałbym kiedyś sobie przypomnieć ten film i sprawdzić, czy miał coś więcej wspólnego z poniższymi książkami.
...........................................
Z książek to np.: Letnia noc Dan Simmons (Summer of Night, chyba 2003; nie mylić z filmem z 2019, zupełnie co innego), ale wydaje mi się, że oglądałem film na podstawie tej książki albo mi się śniło w dzieciństwo po przeczytaniu xD
Druga książka: Chłopięce lata (Magiczne lata) – Robert McCammon 1992
Słabo już pamiętam szczegóły z tych książek, często mi się przeplatały ze względu na to, że później zaczęła się dla mnie era filmów i seriali. Zacierało to wiele wspomnień z młodych lat. Wiem, że bardziej wolałem czytać niż oglądać telewizję, ale w życiu nie wszystko jest proste. Dorastanie oraz zmieniająca się moda sprawiają, że to o czym było mówione w książkach, staje się dla nas realizmem.
Z nowszych oglądanych, tak na szybko mogę dodać i polecić „Locke & Key”. Warto obejrzenia, ale dziś takie produkcje, już nie robią na mnie wrażenia jak kiedyś.
W polskim dorobku również są ciekawe jak np. ZŁOTA KULA, GŁOWA NA TRANZYSTORACH, CZARNE STOPY, "Dziewczyna i chłopak, czyli heca na 14 fajerek", czyli praktycznie wszystkie opowiadania Hanny Ożogowskiej.
Zainteresował mnie książka Czarna walizka, której jeszcze nie czytałem, a jest napisana przez polskiego autora (Krzysztof Petek) - zaciekawiło mnie streszczenie, przypominające to, co zwykle lubię. Chociaż w dzisiejszych czasach zwrot "ODNALEŹĆ SIEBIE" zaczyna się dzieciom kojarzyć z Netflixem i kolorowymi barwami.
Nawiasem mówiąc, gdyby Netkicz nakręcił np. Dzieci z Bullerbyn, to by była miazga.