W czasach zbiorowych pozwów przeciwko wpływowym filmowcom, którym zarzuca się wykorzystywanie branżowej pozycji do – wydawałoby się – bezkarnego molestowania kobiet; w czasach uwidaczniającej się nie tylko w filmowym środowisku, ale i w samych filmach mody na żeńską emancypację, pewna reżyserka (tak, reżyserka) zapragnęła przypomnieć światu o tym, że również przedstawicielki płci pięknej mogą skrywać dojmująco brzydkie wnętrze. Mowa o May el-Toukhy i jej najnowszym dziele, które stwarzając możliwość interpretacji w szerokim kontekście, wpada niechcący do prawniczej teczki z dotyczącymi hollywoodzkich batalii sądowych aktami.
więcej