Malcolm McDowell zrezygnował z roli w Kabarecie. Na jego miejsce wybrali Michaela Yorka. Szkoda bo Malcolm pasowałby idealnie pod kwestią nastawienia, wyglądu.
Tak mam tylko boskiego Joela Greya i fantastyczną Lizę. York wydaję mi najsłabszym ogniwem (oczywiście to tylko moje zdanie).
No, nie wiem. Moim zdaniem trafiony niemal w punkt. Jako zakompleksiony żółtodziób zdobywający życiowe szlify w przednazistowskim Berlinie, prezentował się bardzo przekonująco. Minelli była bardziej widoczna, bo też charakter postaci dawał jej więcej do popisu na ekranie.
Czasami wydaje się niewidoczny przy niesamowicie doskonałej Minneli. To z Malcolmem to tylko takie moje gdybania wynikające z dużenia się w nim ;) zdarzało mi się wyobrazić go w Kabarecie.
Dwa typy: introwertyczny i ekstrawertyczny - więc efekt na ekranie powinien i był inny. Ale nie mam wrażenia, żeby wynikał z tego wniosek o słabym aktorstwie Yorka... ;)