Oglądając ten tytuł cały czas miałem wrażenie, że twórcy chcieli zrobić na siłę "wielki, poważny kultowy film", wmówić widzom, że oglądają coś na miarę "Ojca Chrzestnego" podczas gdy w rzeczywistości jest to bardzo przeciętny gangsterski obraz. Czy ktoś z Was odniósł podobne wrażenie?
Pokaż więc tą głowę.
Dodam, że "Życie Carlita" to klasa sama w sobie a nawet poza sobą, jednak nie jestem zwolennikiem takich porównań. Nie skumałeś o co chodzi w filmie i raczej powinieneś to dostrzec.
To nie jest jakaś intelektualna gratka. Ot historia małego mafioza, który w końcu pociągnął złą kartę... Ciężko się z tym bohaterem utożsamić jakkolwiek bo to zwykły cwaniak, no i strasznie długo się to ciągnie.
Zwykły cwaniak ale jak niezwykle przedstawiony i zagrany. Zresztą, nie ma co dyskutować skoro w opisie na profilu masz "Nie trawię Tarantino, Kubricka..." Szkoda gadać.
Dokładnie. Bez sensu, nie ma co gadać z ludźmi którzy mają własne zdanie i patrzą na świat inaczej...
Ten film nie jest na miarę "Ojca Chrzestnego". Zupełne inne podejście i środki wyrazu. Oba te filmy są mistrzowskie. Kropka.
Nikt niczego nie robił na siłę. To nie ta epoka. W tamtych czasach po prostu robili filmy bez specjalnego kalkulowania i kombinowania tak jak teraz ze wszystkim gdzie liczy się tylko zysk i ilość a nie jakość. Dlatego teraz wychodzą taśmowo prawie same gnioty a produkcje sprzed 30 lat i starsze są nadal kultowe. Już za samą rolę Pacino należy się jedna z najwyższych ocen. Dawać takiemu filmowi 6/10 to jest kpina.
Najpewniej osób podzielających twoją opinię jest wielu, bo sam z takimi się spotkałem, ale mnie osobiście duża część podobnych zarzutów ze strony krytykantów niespecjalnie przekonuje. Owszem, film nie jest pewnie obiektywnie jakimś arcydziełem dla kinomanów o bardzo wysublimowanym guście - wyraźnie się zestarzał, pod pewnymi względami jest dość prosty i ociera się o kicz; co nieco można było rozwinąć lub zrobić trochę inaczej, zamykając się w tej konwencji. Niektóre decyzje już w czasie kręcenia wydawały się kontrowersyjne, przez co film nie uchronił się przed późniejszą falą krytyki i uwagami.
Mimo tego, to nadal kawał solidnego, krwistego steku, który chce się skonsumować ;)
Bardzo dobra gra aktorska i kreacje, dobry scenariusz i ciekawa opowieść, plot-twisty i trzymający w napięciu rozwój wydarzeń, klimatyczna ścieżka dźwiękowa, zepsuty do szpiku kości bohater, krwawa jatka i "mięsista" akcja, bardzo przyzwoite ujęcia..a przy tym fabularny nacisk na konsekwencje wyborów postaci i jakiś morał w tym wszystkim.
Moim zdaniem, to jest nadal mocny i dobry film.